Sobotni wieczór z pysznym ciastem czekoladowym i kawą
. Niby taki jak wszystkie ,lecz różniący
się jednym szczegółem. Byłam z nim . Leżałam na kanapie wtulona w ramiona
Dominika próbując skupić się na oglądaniu XFactora lecz zdawało się to być niemożliwe.
Te ogromne ,oczy , ten cudowny uśmiech i
fryzura ,która idealnie układała się sama z siebie, zadziwiające było
jednak to ,że minął dokładnie miesiąc od kiedy się poznaliśmy ,a jego włosy
zdążyły sporo urosnąć. Zastanawiałam się
dlaczego to właśnie ja…Zwykła ja
,która wyszła mu na przywitanie przez zwykły przypadek, a może to było
przeznaczenie?
- Jak to jest możliwe ,że przez ten miesiąc zakochałeś się
we mnie? Albo nie zakochałeś …. Sama nie wiem, , to wszystko jest za proste ,
przecież po świecie chodzi tyle wspaniałych dziewczyn ,a ty wybrałeś ,,MNIE”?
Tak mało czasu się znamy...-wyrwałam go chyba z drzemki ,bo spojrzał na mnie
zupełnie tak, jakby była trzecia w nocy,
sprawdził czy ,aby przypadkiem nie zabrał mi całego koca ,odchrząknął i wreszcie
raczył się odezwać :
-Wiesz moja Venus…Czasami jest po prostu tak ,że po wielu
cierpieniach ,bólu ,złych wyborach , masie błędów …Spotykamy osobę i wierzymy ,że to ta jedyna , nie patrząc na
wszystko . Czujemy wtedy to ,,coś ‘’ . Nie wiem jak to nazwać . W tym, dniu
,kiedy spotkałem cię pod szkołą wiedziałem ,że coś nas łączy ,że nie powinienem
się wahać .To niesamowite ,a zarazem przerażające. Codziennie boję się o to ,że
stanie się ci coś złego , że ten czar może prysnąć, ale to chyba jest normalne,
nie sądzisz? Zakochałem się w tobie . A ty ,Venus kochasz mnie ?
Oczy zaszkliły się , radość wypełniła moje serce, które
wydawało się być teraz wulkanem uczuć.
-Oczywiście że tak… Kocham cię najbardziej na świecie.
Ogromny, dotychczas
pusty dom Dominika wypełniała teraz nasza miłość. Cieszę się ,że mój tato darzy mnie tak
wielkim zaufaniem i pozwolił mi zostać tu przez cały weekend. Martwię się
jednak o to ,że nie zdążyłam jeszcze poznać ,,rodziców” Dominika ,ale myślę ,że
tą przyjemność wolałabym zostawić na później .
Daliśmy sobie spokój z oglądaniem tych bredni i postanowiliśmy ,że każde
z nas się wykąpię ,a potem może
obejrzymy coś w necie. Ogarnięta, w jakiś sportowych szortach i szarej bokserce
wkroczyłam do pokoju. Na samym wejściu przywitał mnie Dominik męczący Zenka :
Kiedy w końcu udało
mi się uwolnić tego biednego kotka posiedzieliśmy przez chwilę na łóżku nastał
dobrze mi znany niezręczny moment Potrwało to jakieś pięć minut, po czym
przerwaliśmy tę barierę wybuchem dzikiego śmiechu. Mój kochany chłopak wpadł na znakomity pomysł
i ni z tąd ni z owąd wskoczył na mnie okrakiem
i zaczął bawić się moimi włosami , bez jakiejkolwiek myśli ,że siedzę
tuż pod jego wielkim cielskiem i się dusze . Wykorzystując pseudo umiejętności walki
próbowałam się wyrwać ,ale porównanie mojej siły do siły Dominika , było
znacząco różne. Zrezygnowana poddałam się woli bruneta i z wielką przyjemnością
pozwoliłam na kilka namiętnych
pocałunków wzdłuż mojej szyi , a następnie na ukoronowanie tego wspaniałego czynu
małym, ,,francuskim ‘’ akcentem .Całą zabawę przerwało[ ] oznaczające ,że ktoś dobija się do
telefonu Dominika . Wkurzony chłopak zdmuchnął grzywkę z oczu i wstał odbierając połączenie , podchodząc w stronę
okna, jak to miał w zwyczaju . Zdziwiło mnie to ,że rozmawiał po angielsku .
Mówił coś o jakimś przyjeździe, wyjeździe bla…bla…bla .Szczerze mówiąc nie
słuchałam go , rozmawiał już tak długo ,że zdążyłam zalogować się na twittera ,
odpisać koleżance z wakacji i pospamować do Zayna o follow . Wreszcie , po
jakiejś 30 minutowej katordze usłyszałam zbawienne ,,Bay” z jego ust.
-Co to było ?-spytałam z irytacją w głosie
-Rozmowa
-Trzydziesto , przepraszam trzydziesto pięcio minutowa
rozmowa!? Po angielsku?! Z kim ?
Dominik tradycyjnie mnie wyśmiał ,rzucił się na łóżko i próbował skończyć to co przerwał mu ten
pieprzony telefon …
-Zazdrość targa moją Venus … Już składam wyjaśnienia . Po pierwsze
dzwonił do mnie mój kuzyn z ANGLI ,który zna polski ,tak jak ja niemiecki ,więc
raczej byśmy się nie dogadali . Po drugie rozmawialiśmy tak długo ,bo Dean
,czyli ten mój kuzyn chcę do mnie przyjechać i planuję lecieć w poniedziałek , a umówiliśmy
się dopiero tydzień temu i musiałem parę
rzeczy z nim ustalić. Po trzecie możesz się cieszyć , gdyż przez parę dni nie
będzie nas w szkole , bo Dean raczej sobie sam nie poradzi. Zadowolona ?-
Kurde , głupio to trochę wyszło , nie powinnam się tak
wydzierać . Zresztą Dominik dostał formę podziękowania w rodzaju całusa . Zaczęliśmy oglądać Igrzyska Śmierci ,lecz
równie szybko się one dla mnie skończyły, gdyż zasnęłam wtulona w Dominika.
Wreszcie, śniło mi się coś pozytywnego .Już nie śmierć czy ból lecz piękny wschód słońca…
Poniedziałek 4 marzec 2013
Staliśmy już dobre
piętnaście minut na dworcu głównym, we
Wrocławiu . Dominik przeglądał jakąś broszurkę, a ja słuchałam muzyki ,popijając ciepłe cappuccino. Pociąg musiał
mieć niezłe opóźnienie ,była też obawa że Dean wsiadł do złego ,ale to raczej
niemożliwe ,bo przylatywał do Warszawy samolotem ,gdzie czekała na niego
taxówka ,pod dworzec ,a tam już ktoś go
miał do pociągu nakierować . Po za tym robił to już parę razy ,więc chyba
pamięta. Co chwila dostawałam SMS-y od
mojego kochanego tatusia ,z zapytaniem czy żyję . Kolejny cud ,że pozwolił mi
cały tydzień na spędzenie czasu z Deanem
i Dominikiem . Tak wkręciłam mu parę kitów ,ale inaczej by mi nie pozwolił
.Podczas ,gdy ja traciłam powoli nerwy , Dominik spokojnie siedział na ławce i
jadł jakiegoś batonika . Przypomniało mi się ,że mam w torbie ,,50 twarzy
Gray-a ‘’ i zostało mi parę stron do końca ,więc nie zmarnowałam czasu.
Czytając ,usłyszałam
głośny wybuch radości Dominika ,który wskazywał na to ,że pociąg wreszcie
przyjechał . Schowałam książkę i podniosłam wzrok . Podczas ich powitania
zauważyłam kilka małych szczegółów
1.
Widać ,że Dean jest kuzynem Dominika , gdyż jest
nieziemsko przystojny.
2.
Różni ich tylko kolor włosów [Dean jest blondynem ]i wzrost [ Domnik jest
niższy].
3.
Dean jest powiązany z muzyką , gdyż miał ze sobą
gitarę .
Mój angielski był na
w miarę dobrym poziomie ,więc z porozumieniem się nie miałam problemów . Dean znał parę słów po polsku ,z
racji tego, że jego babcia , siostra babci Dominika była Polką . Dobra nie będę
wam kłamać , potrafił powiedzieć tylko cześć ,które wymawiał jako
,,Czeszcz” i Kocham cię ,które non stop
powtarzał . Wracaliśmy z szoferem Dominika siedząc na tyłach Lange Rovera i
śpiewając ulubioną piosenkę Deana ,,Bigos , Bajgos!”.Myślałam ,że pęknę ze
śmiechu . Zapowiada się naprawdę fajnie…
Niedziela 10 marca 2013
Mówiąc krótko zabawa
na całego . Cały tydzień bez szkoły .Z Deanem i Dominikiem .
Cudownie. Więc jak by wam tu wszystko
opowiedzieć…
W poniedziałek
poszliśmy na kolacje do jakiejś chińskiej knajpki , pogadaliśmy trochę … Potem
rozeszliśmy się do domów, co sprawiło mały problem ,bo Dean postanowił
skosztować polskiego piwa i krótko mówiąc schlał się . O Dominiku już nie
wspomnę , bo nieźle się na niego wkurzyłam . Odstawiając tych dwóch pajaców do
domu , doczłapałam się koło jedenastej do siebie ,zebrałam opierdziel od ojca i
poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam mój dziennik i zrobiłam coś w stylu mini
metryczki Deana.
,,Dean Lemon. Dwudziestoletni mieszkaniec Londynu , kuzyn
Dominika Czyżewskiego . Lubi imprezy ,
picie , spanie i jedzenie . Wykształcenie ,lepiej nie wspominać . Gra na
perkusji i gitarze , ma zespół , potrafi
śpiewać . Wkurza ludzi ,tańczeniem po całym domu i darciem się jak dwu latek. Ogółem jest spoko”
Czasami zastanawiam
się po co pisze w tym dzienniku takie bzdety ,ale przynajmniej mam jakieś hobby, po za
muzyką. Tak ,ani Dean ,ani Dominik nie wiedzą o muzyce i niech tak zostanie.
Gitara leży na dnie szafy ,a zeszyt z piosenkami tuż pod nią . To tylko i
wyłącznie mój świat.
Następne dni mijały pod
znakiem zabawy. Kino ,nocne szaleństwa, restauracja ,
byliśmy nawet na łyżwach , Dean się wywalił i trochę potłukł [ nie martwcie się
zdążyliśmy się z niego pośmiać].W czwartek korzystając z resztek śniegu i
przymrozku ,który nadal się utrzymywał
stworzyliśmy małe dzieło .
Od
lewej Dean, Mrs. Dude i Dominik. Ja jako fotograf z racji mojej słabej
fotogeniczności:
Najbardziej zapadające w pamięć wydarzenie
nadeszło jednak dopiero w sobotę , kiedy wracaliśmy wieczorem z pożegnalnej
kolacji , trochę wcześniej ,bo Dean
musiał się jeszcze spakować . Wstąpiliśmy
do jakiegoś mini marketu . Było tam
strasznie mocne oświetlenie , na co
moje jasne tęczówki zareagowały
łzawieniem , nie mogłam nad nimi zapanować , pierwszy raz się coś takiego zdarzyło
. Kolejka była niemiłosiernie długa ,a czułam ,że już nie wytrzymam . Z
ledwością wyszłam . Usiadłam na jakiejś
ławce ,w pobliskim parku i trzęsąc się z
zimna próbowałam uspokoić oczy. Trochę się bałam ,było ciemno i mrocznie. Jakieś przypite menele przy
śmietnikach gapili się na mnie jakby… Co raz bardziej czułam na sobie ich wzrok
, w dalszym ciągu widząc znacznie gorzej
. W pewnym momencie dwóch z nich podeszło do ławki na której siedziałam i
zaczęło coś gadać. Oczy na dobre odmówiły posłuszeństwa , wstałam i powoli się do tyłu próbując odgonić ich rękami , ale
nic to nie dawało . Chwycili mnie za nie i nie mogłam się całkowicie ruszyć
…Pogrążona w całkowitej rozpaczy
marzyłam tylko o tym ,żeby to był sen …
Kiedy byłam już całkowicie obezwładniona usłyszałam
krzyk . Uff… Dean… Jego postura chyba wystarczająco przeraziła tych cherlawych
frajerów. Skulona, siedziałam na ziemi , powoli odzyskując wzrok. W końcu
wszyscy zwiali z tego parku potykając się o własne nogi… Dean podniósł
mnie,wziął na ręce i posadził na ławce . Zaczęłam płakać , próbując coś
wymruczeć trochę po polsku , trochę po angielsku .Byłam bezpieczna, ale nie
przestawałam ściskać jego ciała, on
szeptał ,,Don’t crying .I’m here baby”, a moje ręce drżały
,pokrywając się gęsią skórką Chwilę
później dobiegł do nas Dominik z zakupami krzycząc na cały park ,,Co się do
cholery stało?!’’ ,klnąc jak szewc . Nałożył na mnie swoją kurtkę , bo ja
zostałam własnej pozbawiona i przejął
rolę Deana . Kiedy wreszcie uspokoiłam oddech , opowiedziałam mu co się wydarzyło ,chciał biec i dopiec tym
gówniarzom ,ale na całe szczęście wybiłam mu ten pomysł z głowy. Dziękuję Bogu ,że Dean zauważył moją nieobecność i
postanowił sprawdzić gdzie jestem . Zostałam odprowadzona pod same drzwi ,już z
uśmiechem na ustach śpiewając ,,Bigos , bajgos!”
Pomijając tą
końcową przykrość mogę powiedzieć ,że ten tydzień był wspaniały Poznałam
kolejnego przyjaciela ,którego na
dodatek łączy ze mną pasja i ,któremu zawdzięczam bardzo wiele. Trudno
było się z nim rozstać ,a jeszcze trudniej
będzie teraz nadrobić wszystkie zaległości w szkole … Ważne ,że jest
przy mnie Dominik , będzie dobrze…