sobota, 2 marca 2013

Rozdział III ,,Don't crying . I'm here baby..."


      Sobotni  wieczór z pysznym ciastem czekoladowym i kawą . Niby taki jak wszystkie ,lecz  różniący się jednym szczegółem. Byłam z nim . Leżałam na kanapie wtulona w ramiona Dominika próbując skupić się na oglądaniu XFactora lecz zdawało się to być niemożliwe. Te ogromne ,oczy , ten cudowny uśmiech i  fryzura ,która idealnie układała się sama z siebie, zadziwiające było jednak to ,że minął dokładnie miesiąc od kiedy się poznaliśmy ,a jego włosy zdążyły sporo urosnąć. Zastanawiałam się   dlaczego to właśnie ja…Zwykła ja ,która wyszła mu na przywitanie przez zwykły przypadek, a może to było przeznaczenie?
- Jak to jest możliwe ,że przez ten miesiąc zakochałeś się we mnie? Albo nie zakochałeś …. Sama nie wiem, , to wszystko jest za proste , przecież po świecie chodzi tyle wspaniałych dziewczyn ,a ty wybrałeś ,,MNIE”? Tak mało czasu się znamy...-wyrwałam go chyba z drzemki ,bo spojrzał na mnie zupełnie tak, jakby była  trzecia w nocy, sprawdził czy ,aby przypadkiem nie zabrał mi całego koca ,odchrząknął i wreszcie raczył się odezwać :
-Wiesz moja Venus…Czasami jest po prostu tak ,że po wielu cierpieniach ,bólu ,złych wyborach , masie błędów …Spotykamy osobę  i wierzymy ,że to ta jedyna , nie patrząc na wszystko . Czujemy wtedy to ,,coś ‘’ . Nie wiem jak to nazwać . W tym, dniu ,kiedy spotkałem cię pod szkołą wiedziałem ,że coś nas łączy ,że nie powinienem się wahać .To niesamowite ,a zarazem przerażające. Codziennie boję się o to ,że stanie się ci coś złego , że ten czar może prysnąć, ale to chyba jest normalne, nie sądzisz?  Zakochałem się w tobie . A  ty ,Venus kochasz mnie ?
Oczy zaszkliły się , radość wypełniła moje serce, które wydawało się być teraz wulkanem uczuć.
-Oczywiście że tak… Kocham cię najbardziej na świecie.
 Ogromny, dotychczas pusty dom Dominika wypełniała teraz nasza miłość.  Cieszę się ,że mój tato darzy mnie tak wielkim zaufaniem i pozwolił mi zostać tu przez cały weekend. Martwię się jednak o to ,że nie zdążyłam jeszcze poznać ,,rodziców” Dominika ,ale myślę ,że tą przyjemność wolałabym zostawić na później .  Daliśmy sobie spokój z oglądaniem tych bredni i postanowiliśmy ,że każde z nas się wykąpię  ,a potem może obejrzymy coś w necie. Ogarnięta, w jakiś sportowych szortach i szarej bokserce wkroczyłam do pokoju. Na samym wejściu przywitał mnie Dominik męczący Zenka :





      Kiedy w końcu udało mi się uwolnić tego biednego kotka posiedzieliśmy przez chwilę na łóżku nastał dobrze mi znany niezręczny moment  Potrwało to jakieś pięć minut, po czym przerwaliśmy tę barierę wybuchem dzikiego śmiechu.  Mój kochany chłopak wpadł na znakomity pomysł i ni z tąd ni z owąd wskoczył na mnie okrakiem  i zaczął bawić się moimi włosami , bez jakiejkolwiek myśli ,że siedzę tuż pod jego wielkim cielskiem i się dusze . Wykorzystując  pseudo  umiejętności   walki próbowałam się wyrwać ,ale porównanie mojej siły do siły Dominika , było znacząco różne. Zrezygnowana poddałam się woli bruneta i z wielką przyjemnością pozwoliłam na  kilka namiętnych pocałunków wzdłuż mojej szyi , a następnie na ukoronowanie tego wspaniałego czynu małym, ,,francuskim ‘’ akcentem .Całą zabawę przerwało[ ] oznaczające ,że ktoś dobija  się do telefonu Dominika . Wkurzony chłopak zdmuchnął grzywkę z oczu i wstał  odbierając połączenie , podchodząc w stronę okna, jak to miał w zwyczaju . Zdziwiło mnie to ,że rozmawiał po angielsku . Mówił coś o jakimś przyjeździe, wyjeździe bla…bla…bla .Szczerze mówiąc nie słuchałam go , rozmawiał już tak długo ,że zdążyłam zalogować się na twittera , odpisać koleżance z wakacji i pospamować do Zayna o follow . Wreszcie , po jakiejś 30 minutowej katordze usłyszałam zbawienne ,,Bay” z jego ust.
-Co to było ?-spytałam z irytacją w głosie
-Rozmowa
-Trzydziesto , przepraszam trzydziesto pięcio minutowa rozmowa!? Po angielsku?! Z kim ?
Dominik tradycyjnie mnie wyśmiał ,rzucił się na łóżko i  próbował skończyć to co przerwał mu ten pieprzony telefon …
-Zazdrość targa moją Venus  … Już składam wyjaśnienia . Po pierwsze dzwonił do mnie mój kuzyn z ANGLI ,który zna polski ,tak jak ja niemiecki ,więc raczej byśmy się nie dogadali . Po drugie rozmawialiśmy tak długo ,bo Dean ,czyli ten mój kuzyn chcę do mnie przyjechać  i planuję lecieć w poniedziałek , a umówiliśmy się dopiero tydzień temu  i musiałem parę rzeczy z nim ustalić. Po trzecie możesz się cieszyć , gdyż przez parę dni nie będzie nas w szkole , bo Dean raczej sobie sam nie poradzi. Zadowolona ?-
Kurde , głupio to trochę wyszło , nie powinnam się tak wydzierać . Zresztą Dominik dostał formę podziękowania w rodzaju całusa  . Zaczęliśmy oglądać Igrzyska Śmierci ,lecz równie szybko się one dla mnie skończyły, gdyż zasnęłam wtulona w Dominika. Wreszcie, śniło mi się coś pozytywnego  .Już nie śmierć czy ból  lecz piękny wschód słońca…

Poniedziałek 4 marzec 2013

    Staliśmy już dobre piętnaście minut  na dworcu głównym, we Wrocławiu . Dominik przeglądał jakąś broszurkę, a ja słuchałam muzyki  ,popijając ciepłe cappuccino. Pociąg musiał mieć niezłe opóźnienie ,była też obawa że Dean wsiadł do złego ,ale to raczej niemożliwe ,bo przylatywał do Warszawy samolotem ,gdzie czekała na niego taxówka ,pod dworzec ,a tam już ktoś  go miał do pociągu nakierować . Po za tym robił to już parę razy ,więc chyba pamięta. Co chwila dostawałam  SMS-y od mojego kochanego tatusia ,z zapytaniem czy żyję . Kolejny cud ,że pozwolił mi cały tydzień na spędzenie czasu  z Deanem i Dominikiem . Tak wkręciłam mu parę kitów ,ale inaczej by mi nie pozwolił .Podczas ,gdy ja traciłam powoli nerwy , Dominik spokojnie siedział na ławce i jadł jakiegoś batonika . Przypomniało mi się ,że mam w torbie ,,50 twarzy Gray-a ‘’ i zostało mi parę stron do końca ,więc nie zmarnowałam czasu.
    Czytając ,usłyszałam głośny wybuch radości Dominika ,który wskazywał na to ,że pociąg wreszcie przyjechał . Schowałam książkę i podniosłam wzrok . Podczas ich powitania zauważyłam kilka małych szczegółów
1.       Widać ,że Dean jest kuzynem Dominika , gdyż jest nieziemsko przystojny.
2.       Różni ich tylko kolor włosów  [Dean jest blondynem ]i wzrost [ Domnik jest niższy].
3.       Dean jest powiązany z muzyką , gdyż miał ze sobą gitarę .
  Mój angielski był na w miarę dobrym poziomie ,więc z porozumieniem się nie miałam  problemów . Dean znał parę słów po polsku ,z racji tego, że jego babcia , siostra babci Dominika była Polką . Dobra nie będę wam kłamać  , potrafił powiedzieć  tylko cześć ,które wymawiał jako ,,Czeszcz”  i Kocham cię ,które non stop powtarzał . Wracaliśmy z szoferem Dominika siedząc na tyłach Lange Rovera i śpiewając ulubioną piosenkę Deana ,,Bigos , Bajgos!”.Myślałam ,że pęknę ze śmiechu . Zapowiada się naprawdę fajnie…

Niedziela  10  marca 2013

   Mówiąc  krótko zabawa  na całego . Cały tydzień bez szkoły .Z Deanem i Dominikiem . Cudownie.  Więc jak by wam tu wszystko opowiedzieć…
 W poniedziałek poszliśmy na kolacje do jakiejś chińskiej knajpki , pogadaliśmy trochę … Potem rozeszliśmy się do domów, co sprawiło mały problem ,bo Dean postanowił skosztować polskiego piwa i krótko mówiąc schlał się . O Dominiku już nie wspomnę , bo nieźle się na niego wkurzyłam . Odstawiając tych dwóch pajaców do domu , doczłapałam się koło jedenastej do siebie ,zebrałam opierdziel od ojca i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam mój dziennik i zrobiłam coś w stylu mini metryczki Deana.

,,Dean Lemon. Dwudziestoletni mieszkaniec Londynu , kuzyn Dominika Czyżewskiego .  Lubi imprezy , picie , spanie i jedzenie . Wykształcenie ,lepiej nie wspominać . Gra na perkusji i gitarze  , ma zespół , potrafi śpiewać . Wkurza ludzi ,tańczeniem po całym domu i darciem się jak dwu latek.  Ogółem jest spoko”
  Czasami zastanawiam się po co pisze w tym dzienniku takie bzdety  ,ale przynajmniej mam jakieś hobby, po za muzyką. Tak ,ani Dean ,ani Dominik nie wiedzą o muzyce i niech tak zostanie. Gitara leży na dnie szafy ,a zeszyt z piosenkami tuż pod nią . To tylko i wyłącznie mój świat.
 Następne dni mijały pod znakiem zabawy. Kino ,nocne szaleństwa, restauracja   , byliśmy nawet na łyżwach , Dean się wywalił i trochę potłukł [ nie martwcie się zdążyliśmy się z niego pośmiać].W czwartek korzystając z resztek śniegu i przymrozku ,który nadal się  utrzymywał stworzyliśmy małe dzieło .
              Od lewej Dean, Mrs. Dude i Dominik. Ja jako fotograf z racji mojej słabej fotogeniczności:




   Najbardziej zapadające w pamięć wydarzenie nadeszło jednak dopiero w sobotę , kiedy wracaliśmy wieczorem z pożegnalnej kolacji  , trochę wcześniej ,bo Dean musiał  się jeszcze spakować . Wstąpiliśmy do jakiegoś mini marketu  . Było tam strasznie mocne  oświetlenie , na co moje  jasne tęczówki zareagowały łzawieniem , nie mogłam nad nimi zapanować , pierwszy raz się coś takiego zdarzyło . Kolejka była niemiłosiernie długa ,a czułam ,że już nie wytrzymam . Z ledwością  wyszłam . Usiadłam na jakiejś ławce ,w pobliskim parku  i trzęsąc się z zimna próbowałam uspokoić oczy. Trochę się bałam ,było ciemno  i mrocznie. Jakieś przypite menele przy śmietnikach gapili się na mnie jakby… Co raz bardziej czułam na sobie ich wzrok , w dalszym ciągu widząc  znacznie gorzej . W pewnym momencie dwóch z nich podeszło do ławki na której siedziałam i zaczęło coś gadać. Oczy na dobre odmówiły posłuszeństwa , wstałam i powoli  się do tyłu próbując odgonić ich rękami , ale nic to nie dawało . Chwycili mnie za nie i nie mogłam się całkowicie ruszyć …Pogrążona w całkowitej rozpaczy  marzyłam tylko o tym ,żeby to był sen …
    Kiedy byłam już całkowicie obezwładniona usłyszałam krzyk . Uff… Dean… Jego postura chyba wystarczająco przeraziła tych cherlawych frajerów. Skulona, siedziałam na ziemi , powoli odzyskując wzrok. W końcu wszyscy zwiali z tego parku potykając się o własne nogi… Dean podniósł mnie,wziął na ręce i posadził na ławce . Zaczęłam płakać , próbując coś wymruczeć trochę po polsku , trochę po angielsku .Byłam bezpieczna, ale nie przestawałam ściskać jego ciała,  on szeptał  ,,Don’t crying  .I’m here baby”, a moje ręce drżały ,pokrywając się gęsią skórką  Chwilę później dobiegł do nas Dominik z zakupami krzycząc na cały park ,,Co się do cholery stało?!’’ ,klnąc jak szewc . Nałożył na mnie swoją kurtkę , bo ja zostałam własnej  pozbawiona i przejął rolę Deana . Kiedy wreszcie uspokoiłam oddech , opowiedziałam mu  co się wydarzyło ,chciał biec i dopiec tym gówniarzom ,ale na całe szczęście wybiłam mu ten pomysł z głowy. Dziękuję Bogu  ,że Dean zauważył moją nieobecność i postanowił sprawdzić gdzie jestem . Zostałam odprowadzona pod same drzwi ,już z uśmiechem na ustach śpiewając ,,Bigos , bajgos!”
    Pomijając tą końcową przykrość mogę powiedzieć ,że ten tydzień był wspaniały  Poznałam  kolejnego przyjaciela ,którego na  dodatek łączy ze mną pasja i ,któremu zawdzięczam bardzo wiele. Trudno było się z nim rozstać ,a jeszcze trudniej  będzie teraz nadrobić wszystkie zaległości w szkole … Ważne ,że jest przy mnie Dominik  , będzie dobrze…

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział II ,,Surprise''


Siedzieliśmy w ogromnym pokoju Dominika objadając się wszelkim rodzajem żelek i ciasteczek. Wystukując  rytm o oparcie luksusowego łóżka wsłuchiwałam się w delikatne Little Things . Nie potrzebowaliśmy słów żeby się zrozumieć . Wystarczy dobra muzyka i pyszne jedzenie. Matka Dominika z tego co zrozumiałam z jego opowieści to jakaś nadęta i nadziana paniusia ,która idealnie dobrała się z jego ojczymem .Biologiczny ojciec Dominika zmarł na raka ,kiedy ten miał niecałe 6 lat.  Jedynym dobrym aspektem [chociaż sama nie wiem] tej rodziny było to ,że widzieli się wszyscy dwa razy w miesiącu . Pseudo rodzice strasznie zajęci  prowadzeniem   jakiegoś domu mody w Paryżu nie mieli czasu na opiekę nad dzieckiem i z tego powodu kompletnie zaburzyła mu się psychika.  Miał coś w rodzaju niani  ,a do Polski wrócił tylko dlatego ,że pobił jakiegoś Francuza i wywalili go ze szkoły . Tak więc od bliskich dwóch tygodni jest on moim jedynym przyjacielem , całymi dniami przesiadujemy  to u niego , to u mnie . Poznałam tajemnice jego ran, on poznał tajemnice moich…
-Venus ?- podniosłam oczy z oglądania diamentowego żyrandolu na chłopaka ,który siedział naprzeciwko mnie  i uśmiechał się serdecznie
-Tak , Dom?- wstałam i zaczęłam powoli przechadzać się po pokoju , biorąc do ręki ramki w których znajdowały się zdjęcia małego ,,Minika” , głównie z tatą . Ten na pozór szczęśliwy  chłopczyk teraz przeżywa traumę.
-Bo chciałem tylko powiedzieć ,że bardzo ci ufam . Jak nikomu innemu. I jeśli coś się stanie i cię stracę nie mam pojęcia co zrobię – złapał mnie za rękę , przyciągnął do siebie i przytulił
-Przecież znamy się dopiero…-urwałam w pół słowa
-To nie ma znaczenia. Zawarliśmy pakt pamiętasz ?
-Tak…-idealnie pamiętałam
  Następne dni mijały tak samo . Ale nie było już tak jak kiedyś . Nie zwracałam uwagi na męczarnie w szkole. Przerwy przesiadaliśmy w miejscu naszego poznania na 2 piętrze. Zazdrosne dziewczyny spoglądały na nas z myślą ,że jesteśmy parą . W sumie czułam się  z tym dobrze , bezpiecznie . Po lekcjach szliśmy do parku ,jeśli była ładna pogoda. Mrozy  już ustały , wiosna zbliża się wielkimi krokami . W Walentynki zastałam miłą niespodziankę . Otóż wstając rano jakby nigdy nic . Zjadłam ,,Walentynkowe’’ śniadanie, czyli jakieś ciastko kupione przez tatę w supermarkecie . Wzięłam torbę i wyszłam . Dziwne , zawsze czekał na mnie przed domem Lange Rover z kierowcą i Dominikiem . Tym razem jednak jego nie było. Zdążyć ,zdążę ,było dopiero wpół do dziewiątej, martwiłam się tylko o to czy  nic mu się  nie stało. Wchodząc do szatni w  której zawsze zostawiałam moją parkę zauważyłam ,że kurtka Dominika wisi na wieszaku. Z deka wkurzona , z deka zdezorientowana ,podchodząc pod salę matematyczną ,gdzie mieliśmy  pierwszą lekcję zastałam tam tylko wrogie spojrzenia Anki, Agaty i Martyny .A  po nim żadnego śladu. Myślałam żeby zadzwonić , bo nigdy nic nie wiadomo kiedy napadnie cię banda szkolnych dresów ,ale niestety moje konto było puste od wieków . Mając jeszcze  trzy  minuty przerwy usiadłam na ławce i trzęsąc rękami z nerwów wymyślałam co raz to nowe scenariusze masakry .Taka tam wrodzona zdolność przewidywania najgorszego. W końcu doczekałam się jakiegoś znaku życia . Usłyszałam jak  ktoś tuż nade mną woła moje imię . Wywarta z  zamyślenia podskoczyłam jak głupia widząc Dominika z ogromnym , mega ogromnym bukietem róż .
-Droga Venus . Będziesz moją walentynką ?- wydarł się na cały korytarz, co oznaczało ,że wszyscy , dosłownie wszyscy zebrani tu się na nas gapią ,łącznie z babką od matmy ,dyrektorką i sekcją sprzątaczek. Zaczerwieniona i uśmiechnięta jak  wariatka wzięłam do ręki ,a właściwie padłam pod ciężarem  jakiś 100 czerwonych róż , moich ulubionych kwiatów. Przytuliłam go i kompletnie pod jakimś impulsem pocałowałam w policzek . Cała ,zebrana już tu klasa darła się ,,Słodko!” ,,Gorzko!” i różne głupie teksty w tym stylu .Tą dziwną chwilę przerwał nam dzwonek . Taszcząc za sobą ten prezent i kładąc go na końcu klasy usadowiliśmy się w ostatniej ławce . Praktycznie całą lekcję byliśmy pod odstrzałem  ciągłych ,,, przypadkowych’’ spojrzeń , jakbyśmy zrobili nie wiadomo co . No ale dobrze , niech sobie myślą co chcą . Matematyczka uśmiechała się do mnie jak pedofil co jeszcze bardziej mnie przeraziło ,a Dominik praktycznie całą lekcję zacieszał jak głupi ,albo po prostu szeptał do mnie słówka jakich używają zakochani w dodatku ten szept był równy z głośnym gadaniem . Nie mogłam się powstrzymać , w końcu wybuchłam niepochamowanych rechotem .Całe szczęście ,że w tym samym czasie Anka zauważyła pająka i rozsiała ogólną panikę. Siedząc w łazience , chichrając się i powstrzymując łzy radości wydurnialiśmy się przez całą trzydziesto minutową przerwę ,aż w końcu Dominik już poważniej wyciągnął jakąś kopertę z bukietu i wręczył ją mi
-Co to?-spytałam zdumiona
-Otwórz ,a się przekonasz .
W środku znajdowała się jakaś bardzo ładnie ozdobiona karta z wygrawerowanym napisem Zaproszenie.  Rozłożyłam ją . Napis brzmiał:
,,Zapraszamy serdecznie Państwa Czyżykiewicz na bal charytatywny zorganizowany pod hasłem  Miłość  Nie Tylko Dla Zakochanych ,który odbędzie się w 16 lutego 2013 roku w  hotelu ,,Gołębiewski „ o godzinie 19:00. Będzie dla nas zaszczytem Państwa gościć.”
-A..Ale zaraz przecież to zaproszenie dla twoich rodziców…
-Tak ,ale oni nie mogą przyjechać ,więc ja muszę tam iść . Zbierają na jakieś szpitale ,czy coś takiego .My zawsze byliśmy gośćmi honorowymi ,bo mama wpłacała na to kupę kasy .Tak wiem ,że to dziwne ,ale ona czasem ma dobre serce . W tym roku też ,ale mają w Paryżu jakiś ważny pokaz  i nie mogą być ,a nie wypada nie mieć żadnego reprezentanta .To jak pójdziesz ze mną ?
-Kurde ,ale mnie nie stać na sukienkę i w ogóle na takie rzeczy . A po za tym , jak ja wyglądam nie pasuję do takiego środowiska, nie umiem się zachować ,ani nic. Tylko to popsuję .
-Co ty gadasz?! Jesteś najśliczniejszą ,najmądrzejszą , wyjątkową dziewczyną ,jaka kiedykolwiek stąpała po ziemi. – boże , te jego oczy…co jak co ,ale podlizywanie wychodziło mu najlepiej - Proszę … Proszę …Ładnie proszę …Zgódź się .Pieniądze na suknie, fryzjera , makijażystkę czy co tam chcesz ja ci to wszystko opłacę .Mam nawet własnego wynajętego  stylistę , ,więc nie ma problemu. Tylko proszę nie zostawiaj mnie sam na sam z tymi nadzianymi nudziarzami .Wspomniałem ,że Lana Del Rey ma  być gościem specjalnym?
-Zgadzam się .-odparłam szybko i poczułam się lekko źle, że będę musiała skorzystać z jego finansów, ale w sumie sam to zaproponował . No i proszę was…Lana Del Rey!!!
Tak ,więc  w sobotę spotkałam się z Martinem stylistą ,który zabrał mnie na cało dniowy shopping po mieście . Po długim chodzeniu ,dobieraniu dodatków i akcesoriów ( nienawidzę zakupów) po niemożliwie wysokich  cenach udało nam się wszystko okiełznać . Jutro rano mam stawić się u fryzjera w salonie ,a potem stawić do Martina na makijaż . Czuję się jak jakaś celebrytka, ale z tego co słyszałam tam ma być cała śmietanka towarzyska kraju.
W niedzielę wieczorem schodząc po schodach do salonu prezentowałam się  mniej więcej tak: http://urstyle.pl/styl/Venus69/stylizacja/bal-walentynkowy/ . Na mój widok mój tato wylał sobie na spodnie pół filiżanki kawy i dowalił do tego gofra z bitą śmietaną . Cóż , to fakt nie jest przyzwyczajony do tego ,że jego córka wygląda jak kobieta ,a nie jak zmokła kura. Po raz pierwszy byłam zadowolona z mojego wyglądu . Czekając w salonie ,przystępując z nogi za nogę oglądałam jak Piotr Father krótko mówiąc  objeżdża mnie i gwiżdże pod nosem .
-No co?-spytałam poirytowana
-Noo nic . Tylko ładnie się tam zachowuj z tym jak mu tam Damianem …
-Dominikiem … -pff…on dalej nie ma pojęcia gdzie idę –
-To twój..?
-Nie to nie jest mój chłopak! To mój przyjaciel, ile razy mam ci to powtarzać?!
-Ok . Nie denerwuj się . – przytulił mnie[god?!]- Baw się dobrze ja idę wziąć prysznic , bo mam nockę dzisiaj .
Czekałam 5, 10 minut . Dwadzieścia po siódmej usłyszałam dzwonek do drzwi i niemal potykając się o dół długiej sukni szybko doskoczyłam do drzwi. Przed nimi stał mrr… Dominik w garniturze z boską fryzurą i różyczką w dłoni .Kolejny gościu ,który gwizdnął na mój widok i  zaprowadził do OMG?!  czarnej limuzyny. Przez pierwsze kilka sekund, chyba się lekko zmieszał i nie wiedział co powiedzieć .
-Eee…Yyy…Bardzo ładnie wyglądasz . –uśmiechnął się ,a ja niż tego ni z owego znowu pocałowałam go w policzek – A to za co?
-Za to ,że będę mogła słuchać Lany dzięki tobie i chodź raz poczuć się jak dama .
- Nie potrzebujesz mnie żeby czuć się jak dama . Jesteś nią ...
  Pozostała droga minęła w ciszy . Boże , w to nie da się uwierzyć . Wychodzę z auta jak księżniczka , prowadzona po schodach do luksusowego hotelu  przez najcudowniejszego chłopaka jakiego można sobie wymarzyć , mam tylko nadzieję ,że ta bajkowa otoczka nie minie. Dominik zaprowadził mnie do szatni , gdzie zdjęłam płaszczyk . Potem ruszyliśmy w kierunku jakiejś sali bankietowej . Szło tam wielu ludzi , niektóry uśmiechali się do mojego towarzysza ,jednocześnie dziwiąc się kim do cholery ja jestem . Innymi słowy  bogaci, nadęci i krnąbrni. Ale cóż takie uroki tego życia . Dominik ścisnął mnie za rękę mocniej , sprawiając że poczułam się pewniej i śmielej . Wchodząc do ogromnej Sali , wypełnionej  stołami ,krzesłami , rzeźbami , ogromną ilością wytwornego jedzenia , kelnerów ,którzy roznoszą drinki i całą kupą wyżej wymienionych snobów  , czym prędzej chciałam ją opuścić .Mimo mojego niepewnego wzroku , Dominik objął mnie ramieniem i zaprowadził do jakiegoś stołu  przy ,którym siedziała  wysoka ,piękna blondynka  i zapewne jej rodzice. Po przywitaniu okazało się ,że to kuzynka Dominika ,Vanessa  ,Siedzieliśmy przy czymś w rodzaju sceny  , na której po jakiś 5 minutach zaczęła się cała uroczystość . Co tu dużo mówić … Po wielu przemówieniach [w tym Dominika , ten to ma gadane], podziękowaniach itp. Wreszcie mogłam zobaczyć Lane Del Rey na żywo! Byłam tak podekscytowana ,że mało co nie zadławiłam się krewetką . Jejku , jak ona  śpiewa . Wykonała chyba z 4 piosenki ,po czym zeszła ze sceny i rozmawiała jeszcze z gośćmi , jakimś cudem Dominik załatwił mi z nią zdjęcie . Nogi trzęsły mi się jak galareta , a poliki były czerwone niczym pomidor.  Najgorsze jednak miało dopiero nadejść .
      Byłam skazana na spacerowanie z Dominikiem po Sali i rozmawianie z całą tą magnaterią . Parę osób było dla mnie miłych , zazwyczaj panowie , ich paru synów z dziwnym wzrokiem wpatrywało się we mnie , a nie owijając w bawełnę głównie gapili się na moje cycki . Bogate świnie. Dominik chyba też to zauważał ,bo natychmiast wtedy odchodził i z pogardą mijał tych chłystków.  Kobiety traktowały mnie inaczej , co najmniej jak typowego plebsa  ,który chyba nie wie co tu robi . Ich córki , były zazdrosne o Dominika co wyczułam i z mega satysfakcją przybliżałam się do niego bardziej. Kontynuując ,zdażyła się jedna sytuacja ,z której byłam mega dumna . Jacyś faceci ,zapewne bankowcy rozmawiali o jakiś tam  zysku ,stracie i kłócili się o to kto ma rację . Ukończyłam kurs młodego ekonomisty ,więc  bądź co bądź znam się na rzeczy. Korzystając z tego ,że Dominik jest ,,bardzo zajęty” wysłuchiwaniem narzekań jakiejś starej wdowy , odwróciłam głowę i sprawiłam że na twarzach tych gości pojawiło się zdziwienie ,i wyrobiłam sobie trochę szacunku wśród towarzystwa. Zrobiłam to tylko dla Dominika , no dobrze … dla siebie też . Co ,każdy zasługuje na chwile uznania ?! A więc, mogłam uznać ten bal za zwykłą nudę ,ale jak to często w tej historii bywa , chwila magii miała swoje miejsce .
  Około 12 ,tuż po fajerwerkach zaczął grać zespół . Muzyka była fantastyczna , nie wątpię ,ale fakt że od dwóch godzin  tańczyłam z wszystkimi ,którzy do mnie wcześniej startowali, ale ani razu z Dominikiem był dobijający. A co robił mój partner? Obracał na parkiecie wszystkie laski po kolei . Nie , nie jestem zazdrosna , to tylko mój przyjaciel . Opadłam na krzesło i wypiłam parę lampek wina ,tak żeby nikt nie widział, ale i tak tu nie sprawdzają ile mam lat. Stukając obcasami o podłogę ,wybijając rytm  ze znużenia, podśpiewywałam sobie pod nosem ,marząc o tym ,że może kiedyś ja będę śpiewać na takiej scenie . Po paru chwilach w Sali zrobiło się strasznie ciemno ,jedynie lampy na suficie rozbiły półmrok . Och… Tak romantycznie ,że aż rzygam . Pewnie wolnego zagrają . Śmiejąc się do siebie , poczułam jak mina mi zrzednie .  Wokalista oznajmił oto pięknie , dla CAŁEJ SALI tą oto  dedykację :

,,Dla Venus od Jamesa . Dziękuję za wszystko.”


  Zabrzmiały pierwsze słowa piosenki . Naszej piosenki . Nerwowo podniosłam się do góry i lekko zachwiałam. Poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i zaciąga na parkiet. Chwycił moje dłonie i położył na swoich ramionach . Przez delikatne światło widziałam ,że spogląda mi prosto w oczy,  ułożyłam  głowę na jego torsie. Przez koszulę czułam ciepło  i ogromne bicie serca.  Jego dłonie bawiły się moimi włosami , a usta szeptały uroczo słowa piosenki . To była nasza chwila … Nikt tego nie widział … Czułam się jak najpiękniejszy na świecie klejnot. Unosiłam się w powietrze i upadałam . Byliśmy jak idealni  tancerze ,a prowadziła nas tylko miłość . Czułam ,że mnie kocha… Łza radości spłynęła mi po policzku, a on natychmiast go pocałował i szepnął ,,Już nigdy , nigdy więcej nie pozwolę ci płakać , nigdy  …” . Płynęliśmy jak księżyc, błyszczeliśmy jak gwiazdy… Moje włosy , misternie ułożone , opadały teraz na ramiona , makijaż spływał …Ale czy to ma znaczenie ? Jestem to z nim , z nim ,z moim sensem , nadzieją i życiem … Byliśmy co raz bliżej ,czując jego oddech na szyi sprawiłam ,że  moja twarz opłynęła  w rumieniec….Wreszcie , po walce z samą sobą przybliżyłam się maksymalnie i wodząc ustami próbowałam znaleźć mój skarb. Ta noc należała jednak do niego. Najbardziej namiętny ,a jednocześnie słodki  pierwszy pocałunek jaki każda kobieta może sobie wyobrazić . Mój świat skupiał się tylko na tych ustach. Czułam się jak motyl rozwijający skrzydła … Kiedy oderwałam wargi wtuliłam się w mojego Dominika . Mojego . Tańcząc do rana … Oddając pocałunki …Cieszyliśmy się krótkimi chwilami szczęścia ,z wiarą ,że będą trwać wiecznie …

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział I ,,I'm just like you" part 2

Ciąg dalszy...

                             O umówionej godzinie czekałam pod szkołą i  zgrzytałam zębami z zimna , bo niestety temperatura wciąż spadała. Ku mojej uciesze dwie minuty później podjechał pod szkołę najpiękniejszy Lange Rover jakiego kiedykolwiek widziałam . No ładnie się wkopałam . Trwało chwilę jak z samochodu wyszedł chłopak . Moje pierwsze wrażenie: ,,O kurwa!”. Był przystojny , był mega przystojny . Bałam się ,że moje towarzystwo może mu nie odpowiadać czy coś. Tak więc mnie i tego Adonisa dzieliło tylko pięćdziesiąt metrów. Był wysoki , przy moim metr sześćdziesiąt przerastał mnie o głowę , miał krótkie , czarne włosy skryte pod markową czapką. Zresztą wszystko na sobie miał markowe , zapewne jakiś snob. Kiedy podszedł do mnie zauważyłam ,że ma jasne niebieskie oczy , których kompletnie nic nie różniło od moich. Stałam tam jak głupia , nie wiedząc co wydukać i jak . Na szczęście chłopak okazał się na tyle uprzejmy ,że pierwszy coś powiedział .
-Cześć jestem Dominik . A ty zapewne jesteś tą dziewczyną ,która miała mnie oprowadzić, czyż nie?- no i do tych wszystkich zalet dochodzi jeszcze to ,że miał najcudowniejszy uśmiech na świecie. Opanowałam się jednak i odetchnęłam głęboko
-Tak jestem Venus , ttt…oo.. znaczy Wioletta.-uśmiechnęłam się , na szczęście ten uśmiech wyszedł mi o wiele lepiej niż jego poprzednik.
-Czyli rozumiem ,że mam mówić Venus . Będziesz tu tak stała dygocąc z zimna , czy masz zamiar pokazać mi drogę do szatni?
Po tej sytuacji stwierdzam ,że kompletnie nie nadaję się do oceniania ludzi po wyglądzie i pozostawiam to innym żyjącym w nieświadomości. Nadęty snob Dominik okazał się miłym i kulturalnym chłopakiem. Bałam się ,ze ta szkoła go zniszczy . Czekając na to ,aż pozałatwia jakieś formalności w sekretariacie myślałam nad tym jak przyjmą go moi klasowi koledzy i koleżanki . Nie owijajmy w bawełnę z takim przykładem nietolerancji nigdy się nie spotkałam . Kręcą ich głównie trzy rzeczy :chlanie , pieprzenie i pieniądze. Tą trzecią rzecz Dominik bez wątpienia miał ,ale nie sądzę, że chłopacy go przyjmą . Po pierwsze Dominik ma kolczyka w uchu, po drugie włosy Dominika mają  specyficzny sposób ułożenia  ,  po trzecie  co najbardziej dziwne na prawej ręce nosi bransoletkę z napisem ,,Boy Directioner” . Jak zobaczyłam ta trzecią rzecz to pięknie przywaliłam w ścianę , co oznaczało ,że zrobiłam z siebie jeszcze większą sierotę. Wspomniałam ,że One Direction to kolejna z nielicznych rzeczy która utrzymuję mnie jeszcze przy życiu ? Mam taką samą bransoletkę  tyle ,że z napisem ,,Girl Directioner’’ ? Dziewczyny z pewnością zaraz go otoczą i zaczną unosić pod niebiosa , bo przecież nosi rurki i conversy ,a to idealny kandydat na męża . Tak więc zaplątana własnymi myślami wchodziłam do sali fizycznej i przedstawiałam Dominika Czyżewskiego moim kolegom i koleżanką . Proroctwa sprawdziły się jak nic . Zaczynając od ochów i achów klubu solarek ,a obok nich siatkarek , mini omdlenia Anki ,  kończąc po ,,Ale pedał” Tomka i ,,Hahahaha geja jeszcze nie mieliśmy w klasie!” Kamila. Dominik nie przejął się tym zbytnio za co go podziwiam ,ale oczywiście potoczyła się fala wrogich spojrzeń w kierunku biednej Venus ,moja tradycyjna reakcja , czyli spuszczenie głowy i posunięcie się ku ostatniej ławce pod oknem . Opierając głowę o ramię przełączyłam się na tryb spania i nie słuchałam kompletnie niczego co magister  Wronkiewicz mówi do Dominika . Po chwili  zauważyłam ,że chłopak siada obok mnie w ławce i wyjmuję podręczniki . Nieźle mnie zatkało. Przecież było tyle wolnych miejsc , koło tylu lasek ,a on wybrał mnie . Przez połowę lekcji siedziałam wbita w krzesło , kiedy nauczyciel oznajmił ,że robimy coś parami poczułam się już kompletnie do niczego . Zadania były banalne , zrobiłam je w 1/3 czasu do tego przeznaczonego i dałam przepisać Dominikowi . Zauważyłam ,że ciągle  się na mnie gapi . Dosłownie przeorał mnie wzrokiem od czubka głowy ,aż po stopy. Uśmiechnął się jakoś dziwnie i po chwili znowu na mnie spojrzał ,ale tym razem poważniej. Ok. Zaczynam się bać .Pod długimi rękawami , grubego swetra skrywałam swoją tajemnice. Byłam nerwowa, trzęsły mi się ręce , moja skóra miała odcień siny i zimny ,a długie włosy zakrywały tak często mokrą od łez twarz. Kiedy skończył przez chwilę patrzył mi głęboko w oczy . Czułam jak jego spojrzenie przeszywa mnie w szerz i w wzdłuż. Miałam wrażenie że poznał to co chciałam tak bardzo ukryć . Nie wiedziałam co zrobić ,więc urwałam to połączenie . Chciałam się rozpłakać i uciec stamtąd jak najdalej . Zapaść się pod ziemie .
-Nie bój się mnie…Nic ci nie zrobię…- Dominik wyszeptał mi na ucho tak dźwięcznie ,że doznałam czegoś w rodzaju mini zawału, do tego doszedł jego szaleńczy uśmiech
Pozostawiłam to bez komentarza i wyjmując komórkę z kieszeni dżinsów udałam ,że piszę sms , tak naprawdę sprawdzając , która jest godzina i oglądając raz setny moją tapetę . Nigdy nie czułam takiej ulgi po usłyszeniu dzwonka. Poinformowałam mojego nowego znajomego ,że za pół godziny  mamy biologię tuż obok i wybiegłam z sali zmierzając do mojej oazy spokoju na drugim piętrze. Przecież nikt nie powiedział ,że mam za nim latać jak wariatka.  Nie oglądałam się za siebie co było czystym błędem . Biegłam ile miałam sił . Tuż po wejściu do łazienki i stwierdzeniu, że nikogo nie ma doznałam drugiego mini zawału , gdyż ta zaraza przypałętała się tu za mną
–Co ty wyprawiasz to damska toaleta ?!Tu ktoś mógł być! Dlaczego za mną łazisz?! Zostaw mnie w spokoju! - darłam się , czując ,że potok łez wydobywa się z moich oczu, kolejny napad złości był nieunikniony. Nie ma to jak zajebiste pierwsze wrażenie. Zsunęłam się po ścianie i wsadziłam twarz w ręce. Trwałam tak z dziesięć sekund po czym podniosłam głowę.  Mimo tego on nie wyszedł. Usiadł tuż obok i objął mnie ramieniem , głaszcząc po włosach. Złapał moją prawą rękę , spojrzał na mnie i  posunął rękaw swetra do góry . Naszym oczom ukazał się rząd czerwonych od krwi , długich kresek na przedramieniu i kilka mniejszych przykrytych bransoletkami na nadgarstku. Myślał ,że nie widzę jednej łzy , którą uronił ,ale szybko otarł. Delikatnie ułożył z powrotem rękę  na mojej nodze i  kazał mi odsunąć rękaw swojej bluzy . Tuż po chwili moje oczy ujrzały taki sam widok. Zamarłam. Nie sądziłabym…
-Skąd wiedziałeś?
-Mam takie same odruchy. Zaciskam pięści , naciągam rękawy i trzęsą mi się ręce-poczułam jak zaciska drugą rękę na moim ramieniu. To dziwne ,ale wiedziałam ,że jestem bezpieczna. Mimo, że go nie znałam , nie wiedziałam jaki jest , bez wątpienia mu zaufałam .- Wiem jak to jest. Widzę w tobie strach i niezrozumienie. Problemy …Nie musisz się martwić , chyba wdepnęliśmy w jedno gówno…
          Właśnie tego pamiętnego dnia zaczęła się moja historia. Nieustanna walka , momenty które są warte moich uśmiechów i łez. Małe i wielkie szczęścia…Wtedy moje serce zaczęło bić od nowa…Poczułam ,że jeszcze raz się urodziłam…A to dzięki ludziom , którzy pojawili się w moim życiu …  Zmiany ,które zadziałały na lepsze…
                                                                                                                        

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział I ,,I'm just like you" part I


31.01.2013
                  ,,Uff…Ehh… Ahh… Głośne dyszenie przerywało  moją egzystencję , chociaż sama zastanawiam się dlaczego jeszcze żyję . Poczułam ukłucie w prawej ręce, świeże blizny z weekendu ,które powoli zaczęły się zrastać ociekły krwią. Właściwie ja cała byłam we krwi , chciałam przerwać już to , najwyraźniej jednak moja ,,pogromczyni „ , nie miała dość . Waliła mnie pięściami po zmasakrowanej twarzy . Kopała ręce i nogi , a gdy leżałam już na ziemi wzięła się za nietknięte dotychczas ramiona .  Nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji , cieszyłam się z myśli, że zaraz umrę. Najważniejsze było to ,że zaraz pozbędę się tego cierpienia i odejdę z tego świata , do mojego skarbu , który patrzy na mnie teraz z góry . Po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami , tak jest! Udało się”
Otworzyłam oczy , poczułam błysk ,który dobierał się do moich niesprawnych jeszcze powiek . Mruknęłam cicho , przeklęłam pod nosem i wyłączyłam ten cholerny budzik . Spróbowałam podnieść się do jakiejkolwiek pozycji , która umożliwiłaby mi ruszenie mojego leniwego tyłka z łóżka . Najwyraźniej Bóg był dzisiaj przeciwko mnie . Natomiast mój kochany , niezawodny tato szybko doprowadził mnie do ładu , wrzeszcząc jak opętany ,, Venus  zejdź na dół , śniadanie!” .   Dosłownie wyczołgałam się z łóżka , przystając na chwilę pomyślałam o dzisiejszym śnie . Nie było w nim nic wyjątkowego , od czasu śmierci mojej mamy dzień w dzień śni mi się moja śmierć , w głębi serca pragnę tego  , ale wiem ,że mój tato nie wybaczył by sobie i mi  jeszcze popełnił przy okazji jakieś głupstwo , a tego byśmy nie chcieli. Wracając do sedna sprawy , jestem strasznie zmęczona życiem ,mam dosyć świata , ludzi , a to wszystko przez jakiegoś idiotę ,któremu zachciało się jeździć po pijaku i , który zabił moją mamę rok  temu .  W porównaniu z moim ojcem inaczej to przeżyłam . Ja do niedawna wiecznie płacząca i smutna , on cały czas się uśmiechał , ale nie jestem taka głupia . Widziałam rozbicie w jego oczach. Co mu się dziwić , to była miłość od pierwszego do ostatniego  spojrzenia . Kochali się zawsze ,  mimo kłótni nie potrafili się na siebie obrażać dłużej niż 5 minut. Byli moim wzorem i ideałem .
  Stanęłam przed szafą . Jestem chyba jedną z niewielu dziewczyn na świecie , którym nie przeszkadza to ile mają ciuchów i od jakich projektantów. Nie dbając o to czy zakładam lewą czy prawą skarpetkę jakoś doprowadziłam się do porządku w łazience. Chwyciłam plecak i zbiegłam po schodach do kuchni. Wszędzie unosił się zapach naleśników z czekoladą . Mój tatuś , z zawodu policjant obdarzony został wielkim talentem do smażenia ,więc codzienny jadłospis mniej więcej wygląda tak : naleśniki , ryba , jajecznica, kotlety, jajka sadzone, jajka na bekonie , smażony ser. Oszaleć można , najgorsze w tym jest to ,że obie moje babcie nie żyją , więc jedynym ratunkiem jest knajpka na rogu , w której posilam się w najgorszych wypadkach.  Udając ,że się spieszę ucałowałam poczciwego Piotra w czoło i wyszłam z domu . Dochodziła ósma , spokojnie lekcje mam na dziewiątą , a do Liceum imienia Marii Skłodowskiej –Curie było niedaleko.  Spokojnym krokiem , tradycyjnie z muzyką brzmiąca w słuchawkach ruszyłam  chodnikiem . Ruch o tej porze był średni , zazwyczaj ludzie śpieszący się do pracy biegali w te i z powrotem jak zaprogramowane roboty. Nie zwracam uwagi na mijające mnie twarze , nigdy tego nie robię . Tak właściwie to jestem taka nijaka . Zero przyjaciół ,  nie lubię ludzi. Zawsze byłam odtrącana , głównie za wygląd ,ale zdarzyło się ,że za cechy osobowościowe , nie wspominając o muzyce . Bo ja nie słucham rocka ,żeby być  na topie i nie śmieję się z Justina Biebera. Słucham tego co ma jakiś sens , co dodaję mi otuchy i siły ,kiedy jest mi jej brak ,a nie dla lansu ,czy mody.
    Poczułam ,że robi mi się zimno . W sumie to normalne ,że w styczniu jest -15 stopni i jest mróz ,ale teraz było mi tak zimno ,zimno. To dziwne , wiem . Stojąc na światłach , patrząc się z głupią miną na czerwonego forda nuciłam pod nosem Give Me Love –Eda Sheerana. Ostatnio coraz częściej sobie to śpiewałam z racji tego ,że UWAGA bębny proszę , nauczyłam się to grać na gitarzę. To mój jedyny powód do dumy. Kiedy wreszcie przemarznięta do szpiku kości  ujrzałam drzwi wejściowe szkoły wyszeptałam sama do siebie gładką formułkę ,, Dasz radę „ ,która towarzyszyła mi od początku września . Nie mogę powiedzieć nic złego o nauczycielach , wszyscy są w miarę spoko ,ale chyba dlatego ,że traktują mnie ulgowo od śmierci mamy . Uczniowie to armia idiotów hodowana ku temu aby śmiać się z innych , dręczyć innych ,a co gorsza doprowadzać innych do takiego momentu , w którym ci inni zastanawiają się jaką formę samobójstwa wybrać . Tradycyjne polskie liceum .
 Dochodziło dziesięć po ósmej  , w poniedziałek o tej porze nie było tu żywej duszy , prócz sprzątaczek , dyrektorki i kilku nauczycieli ze skrzywieniem zawodowym. Zawsze przychodzę tak wcześnie , byleby tylko przemknąć korytarzami niezauważona i dostać się do jednej z damskich łazienek na drugim piętrze , którą upodobałam sobie z takiego względu ,że nie siedzi tam nikt prócz jednej narkomanki i dwóch chorych psychicznie maturzystek. Mimo ,że to mój pierwszy rok zdążyłam zapoznać się z wszystkim co oferuję ta szkoła i muszę przyznać że moje uczucia są mieszane. Dobra , dosyć o tym co ja myślę przecież nikogo to nie obchodzi. Dlaczego dzisiejszy dzień jest taki wyjątkowy ? Już wam mówię …
   Wchodząc do ogromnej sali , czegoś w rodzaju łącznika z  zamiarem szybkiego marszu w kierunku szatni  usłyszałam jak pani dyrektor ,czyli nie jaka Marianna Kruk woła moje imię .  Zdziwiło mnie to , bo ona  zazwyczaj udaję ,że mnie nie widzi. Cóż , myślę sobie trzeba wykorzystać okazję , może wyjdzie mi to na dobre. Przystanęłam i obróciłam głowę , z przerażeniem w oczach spojrzałam na pomarszczoną  twarz kobiety w średnim wieku ,która znajdowała się centymetr ode mnie . Uskoczyłam w bok i udając że nic się nie stało zaczęłam nerwowo poprawiać rękawy płaszcza  . Kobieta uśmiechnęła się i nie naturalnym ,piskliwym głosikiem odezwała się do mnie:
- Dzień Dobry Wioletto! – czy ona zawsze musi podkreślać to t?- Jak się dzisiaj czujesz?
Super , zatrzymała mnie tylko dlatego ,żeby spytać się mnie jak przebiega mój dzisiejszy koszmar.
-D-Dobrze Pani Dyrektor- starałam się uśmiechnąć ,ale wyszła mi taka krzywizna , wyglądem przypominająca minę mojej ciotki ,kiedy oznajmiłam jej ,że nie zrobię sobie takich włosów jak ona .- Wszystko jest w porządku.
- To dobrze. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego tak wcześnie , jako jedna z niewielu przychodzisz na lekcje .Ale mniejsza o to , mam do ciebie prośbę . Wiem ,że jesteś spokojną i uprzejmą dziewczynką , bardzo dobrze się uczysz ,a więc mam do ciebie pełne zaufanie. - mówiła do mnie tak jakby chciała mnie wysłać na jakąś tajną misję- Dzisiaj piętnaście po dziewiątej przyjedzie do szkoły nowy uczeń twojej klasy .Chcę żebyś pokazała mu szkołę i przez pierwszy tydzień prowadziła i pilnowała ,aby trafił do odpowiedniej pracowni. Zgadzasz się?
 Babka patrzyła na mnie jak kotek , który domaga się mleka. To dziwne , bo nigdy nic ode mnie nie chciała ,tylko teraz się przyczepiła. Dlaczego nie wyśle przewodniczącego samorządu ,albo jakiejś tępej dzidy z maturalnej? Tylko mnie . Szarą , nudną , nie mającą niczego do zaoferowania Wiolettę Deresz. Nie mówcie , na mnie Wioletta , proszę was nie mówcie na mnie Deresz. Po prostu Venus . Moja mama to wymyśliła, podczas naszych pierwszych wakacji nad morzem .
Tak więc patrząc się na Mariannę K. z miną w stylu,, Are You Fucking Kidding Me?! ‘’ zgodziłam się . Po wyliczeniu wszystkich plusów i minusów oraz tego czy to zagrozi mojej reputacji ,której i tak nie posiadam stwierdziłam ,że może dostanę jakieś gratisy ,a  tak po za tym poznam wreszcie kogoś, więc warto się przełamać.

czwartek, 7 lutego 2013

Prolog


,,Zamknij oczy …
Wyobraź sobie świat bez nienawiści …
Bez tych cierpień ,które przeszłaś , bez ludzi , którzy cię zranili…bez szyderczych uśmiechów i wrogich spojrzeń …
bez sytuacji ,w których miałaś ochotę wbić nóż w swoje serce  , poczuć ból …
Bez łez , bez szlochu, bez śmierci , bez wojen , bez strachu o jutro…
Otwórz drzwi i biegnij , najdalej od ludzi…
Krzyknij, niech echo niesie twoje troski …
Łkaj, jesteś sama…
To twój świat…
Twoje marzenia…
Goń je…
Walcz…’’
  
W niedużej łazience siedzi dziewczyna. Cicho łkając i szeptając coś pod nosem , traci ostatnie nadzieję . Jasne oświetlenie daję idealny widok na  kilkanaście  ran . Na każdej ręce . Niektóre lekko widoczne , inne świeżo ociekające krwią . Ból sprawia ulgę . Jej długie włosy niechlujnie opadają na ramiona , kończąc się w okolicach pępka. Blada , niee… już kompletnie biała twarz przyjęła bezwładny wyraz. Czerwone , lekko przygryzione usta i błękitne, przeszklone oczy . Wydaję się ,że nie ma w niej ani odrobiny chęci do życia. Ręce opadły na podłogę tuż obok stert żyletek . Przymała bluzka uniosła się do góry ukazując wychudzone ciało , którego przecież tak zawsze pragnęła. Bulimia, anoreksja, cięcie , brak akceptacji, nieustające utraty… Ta dziewczyna zmagała się z tym od dzieciństwa. Nieliczne chwile szczęśliwych uniesień zdarzały się tylko wtedy kiedy ,,ona” jeszcze żyła. A teraz całe siedemnaście lat życia przelatuję przed oczami  bezbronnej dziewczynie. Wpadła w sidła strachu. Nikt już jej nie może pomóc. Wydaję się ,że zaraz umrze. Powoli opadające , sine powieki … Wybrała dobry moment … Sama … Cała seria porażek jej życia tym razem jednak nie miała kontynuacji…,,Ona” odeszła zupełnie nieprzypadkowo. Tylko po to by chronić tę niewinne dziewczę przed okrutnym losem . Pora choć na chwilę przywrócić uśmiech na jej twarz. To nie jest zwykła dziewczyna. Od dzisiaj to co przecierpiała już nie wróci . Bóg ześle w miejsce pustek nowe osoby. Warte poznanie lub też nie. Anioły, które dopilnują by osiągnęła cel. Nadszedł ten czas …
,,Niepozorna chwila może zamienić się w drogi moment , do którego będziemy wracać za każdym razem , gdy poczujemy smutek. Zwykłe osoby ,stają się oddanymi przyjaciółmi . A życie obraca się o trzysta sześćdziesiąt stopni .Ale czuję ,że to nie wszystko… Ta historia nie jest jedną z wielu , jest wyjątkowa…
Wierze , pozostaję silna, żyję….”

Wprowadzenie

Korzystając z tego ,że mi się nudzi dodam jeszcze dziś prolog ,który mam już napisany . Problematyka ,,Nothing Like Us" wiążę się z życiem głównej bohaterki , siedemnastoletniej Venus. Ma ona swoje upadki i wzloty, problemy . Na jej drodze życiowej pojawią się odpowiedni ludzie , którzy naprowadzą ją we właściwym kierunku .Wygląd bohaterów możecie sobie dowolnie wyobrażać ,myślę że opowiadanie nasunie wam jakieś pomysły .Nie będę wam zresztą streszczać całej akcji ,bo to by nie miało sensu. Myślę ,że warto poczytać . Życzę miłych wrażeń
>>>VENUS<<<<

Nothing Like Us (zwiastun)



Filmowy zwiastun opowiadania ,,Nothing Like Us". Zapraszam do oglądania , czytania i komentowania :)